Początek lata, wieczory są coraz cieplejsze, przed nami wakacje.
Trzeba w końcu coś zaplanować – myślimy – lepiej czekać na last minute do samego końca. Na pewno coś się trafi w internecie za okazyjną cenę!
Miałam już zaplanowany urlop, dzieci skończyły szkołę, więc pora pomyśleć o wyjeździe na wakacje. Porównywałam oferty z kilku biur podróży. Wszędzie było to samo. Cena nie schodziła poniżej 2000 zł za osobę. Bez sensu.
Znajomi zawsze jeżdżą w maju i płacą o wiele mniej, bo czekają na last minute. Niby dlaczego ja mam przepłacać jak wiem, że są tańsze oferty?
W zeszłym tygodniu na facebooku wyskoczyła mi reklama super oferty na Sycylię! Hotel czterogwiazdkowy w all inclusive za 1700 zł za osobę dorosłą, a dzieci za 700 zł!
Wiedziałam, że to oferta dla mnie!
Nie zastanawialiśmy się długo.
W biurach podróży, z których dostałam oferty ceny nie schodziły poniżej 10.000 zł za naszą rodzinę!
Napisałam na facebooku do tej strony, która proponowała super last minute. Od razu otrzymałam odpowiedź, że oferta jest jeszcze aktualna! Strasznie się ucieszyłam!
Bardzo miła osoba, która mi odpisywała, podała termin, nazwę hotelu i potwierdziła dostępność miejsc na wylot z Katowic. Od razu zrobiliśmy przelew na wymaganą kwotę i zaczęliśmy się pakować. W końcu wyjazd miał być za tydzień, a spakowanie czteroosobowej rodziny z dwójką małych dzieci, nie należy do prostych zadań 🙂
Na drugi dzień osoba (nawet nie wiem czy była to kobieta czy mężczyzna), która ze mną pisała poprzez stronę oferującą super okazyjne wyjazdy, miała nam wysłać na maila z dokładnymi informacjami o godzinach lotu i dokumentach, które mieliśmy zabrać ze sobą w podróż.
Ponieważ wpadłam w szał prania, prasowania, przygotowywania osobnej walizki na wiaderko i łopatki do piasku oraz ukochaną pluszową małpkę mojego sześcioletniego Jasia, nie zwracałam uwagi czy już otrzymaliśmy informacje o wylocie. Od rozpoczęcia wakacji dzielił nas niecały tydzień, więc na spokojnie był na to czas. Przelew już zrobiliśmy więc to oczywiste, że wyjazd mieliśmy zaklepany.
Tak mi się przynajmniej wydawało.
Wakacje załatwione!
Otrzymałam wiadomość mailową ze szczegółami o wylocie. Były na niej informacje o nazwie strony, gdzie kupiliśmy wakacje, komórkowy numer telefonu, daty i godziny lotu, nazwie hotelu. Nic nie wzbudzało podejrzeń.
W dzień wylotu stawiliśmy się na lotnisku na odprawę do samolotu na Sycylię. Nie wiem czy każdy jest w stanie wyobrazić sobie uczucie jakie pojawiło się, gdy pani odprawiająca samolot poinformowała nas, że nie ma mojej rodziny na liście pasażerów.
Zapytała mnie z jakim organizatorem mieliśmy lecieć na wakacje.
Nie wiedziałam. Nie rozumiałam pytania.
Kupiłam wakacje, zapłaciłam za nie i nie ma mnie nas liście pasażerów??? Pokazałam pani dokument jaki otrzymałam po opłaceniu mojej wycieczki. Nic to nie dało.
Z papierka jaki otrzymaliśmy po przelaniu pieniędzy (teraz wiem, że nic nie był wart), nie było wiadomo kto jest organizatorem wyjazdu. Dzwoniliśmy wielokrotnie na jedyny telefon komórkowy podany na fałszywym potwierdzeniu rezerwacji, ale włączała się poczta głosowa. Zamiast siedzieć w samolocie lecącym na Sycylię, wylądowaliśmy na komisariacie.
Otworzyły mi się oczy i zeszłam na ziemię.
Wcześniej byliśmy na zorganizowanych wakacjach prawie dwa lata temu. Nie pamiętałam jak wygląda załatwianie formalności w biurach podróży i czy teraz podpisuje się jakieś umowy. Dlaczego nie zapaliła mi się czerwona lampka, gdy nie otrzymałam do podpisania żadnej umowy i jej warunków? Dlaczego nie wpadłam na to, żeby poprosić o jakieś dane tej firmy czy ich gwarancje ubezpieczeniowe?
Przelałam pieniądze bez żadnej umowy, bez informacji o osobie, której wpłacałam pieniądze. Nie myślałam o tym.
Uczucie radości nadchodzących wakacji było znacznie silniejsze od logicznego myślenia.
Okazało się, że nie byliśmy jedyni oszukani przez pana X, który na portalu społecznościowym udawał biuro podróży. Sprawa ciągnie się już drugi rok…Nie odzyskaliśmy naszych pieniędzy.
Pani Karino, proszę opublikować na Pani blogu moją historię. Ku przestrodze dla innych. Dzisiaj już mądrzejsza – Aneta.
Ode mnie:
W internecie można znaleźć wiele podobnych historii jak i wpisów typu:
„Zostaliśmy oszukani! Mieliśmy lecieć na objazdówkę do Tajlandii. Wpłaciliśmy temu panu pieniądze i on zniknął wraz z nimi!”.
Czekamy na wakacje cały rok!
Na myśl o nich stajemy się bardziej rozluźnieni. Z radością myślimy o zbliżającym się odpoczynku na plaży pod palmami albo o zwiedzaniu miejsca, które zawsze chcieliśmy zobaczyć.
Nasza czujność staje się lekko uśpiona. Myśl o wyjeździe na wakacje jest teraz na pierwszym miejscu. Czasami niezbyt duże doświadczenie podróżnicze w połączeniu z entuzjazmem, nie pozwalają nam na logiczne, chłodne przemyślenie sytuacji.
Oferty wakacyjne na portalach społecznościowych kuszą nas bardzo atrakcyjnymi cenami. Często są one niższe o 30-50% niż te oferowane przez biura podróży. Co widać również na przykładzie pani Anety.
Nie pozostaje nic innego niż rezerwacja mega atrakcyjnej oferty!
Z radością czytamy wiadomość od osoby, która zaoferowała nam wyjazd. Z prędkością światła wykonujemy przelew – żeby tylko taka okazja nam nie przepadła!
Ten moment często wykorzystywany jest przez oszustów lub prywatne osoby, które chcą zarobić nie biorąc na siebie odpowiedzialności.
Umowa i gwarancja ubzpieczeniowa organizatora to podstawa!
Planując wakacje należy pamiętać o formalnościach.
Rezerwując wakacje przez internet powinniśmy otrzymać od biura podróży/organizatora lub od agenta komplet dokumentów. Czyli umowę z naszymi danymi i danymi organizatora i agenta turystycznego, informacjami o miejscu zakwaterowania, ewentualnym wyżywieniu, o środku transportu. Dodatkowo powinniśmy zostać poinformowani o ubezpieczeniu, otrzymać opis hotelu/miejsca w którym będziemy mieszkać, warunki uczestnictwa, warunki ubezpieczenia oraz inne ważne informacje. Powinniśmy też otrzymać gwarancję ubezpieczeniową organizatora wyjazdu.
Gwarancja Ubezpieczeniowa organizatora.
A po co mi ona? Ja chcę jechać na wakacje!
Gwarancja ta chroni nas w razie upadku i bankructwa organizatora. Organizatorzy działający legalnie i posiadający gwarancje ubezpieczeniowe odprowadzają dodatkowo składki do Turystycznego Funduszu Gwarancyjnego (pisałam Funduszu TFG jakiś czas temu ). Ten daje nam pewność zwrotu do 100% wpłaconej przez nas kwoty na wakacje, jeśli nasz organizator ogłosi upadłość.
Podróżując na wakacje z działającymi legalnie biurami podróży (również za pośrednictwem agentów turystycznych) mamy pewność, że jeśli w trakcie naszych wakacji organizator upadnie, to wrócimy do kraju.
A jeżeli stanie się to przed naszym wylotem to otrzymamy zwrot wpłaconej kwoty.
Jeśli zdarzy się sytuacja wyjątkowa w kraju, w którym wypoczywamy na wakacjach (np. huragan, powódź, stan wojenny, itp.), gdzie konieczny z uwagi bezpieczeństwa będzie szybszy powrót do kraju, legalnie działający organizator zapewni nam transport do Polski. Cały czas będziemy mieć zapewnioną właściwą opiekę na miejscu.
Korzystając z podejrzanie tanich i okazyjnych ofert w internecie, które prezentowane są przez prywatne osoby/firmy nie posiadające pozwoleń na działalność turystyczną ani gwarancji ubezpieczeniowych, narażamy sami siebie i swoje pieniądze. Osoby takie czy firmy nie odpowiadają za nas, nasze bezpieczeństwo oraz zapłacone przez nas pieniądze. W razie konieczności nie mają obowiązku sprowadzenia nas do kraju czy zwrotu wpłaconych środków. Nie jesteśmy chronieni w żaden sposób.
Nie pozwólmy aby nieopanowany entuzjazm spowodowany wakacjami zepsuł nasze plany…
Bardzo interesujące, dobrze się czyta.
Czytam Twgo bloga nader często, regularnie, odwiedź też mojego mówię będzie fajnie… 🙂