Rok 2020 przywitał mnie jak każdy inny – nawałem pracy związanej z rezerwacjami na ferie zimowe oraz na wakacje. Do tego otrzymałam chyba najwięcej jak do tej pory zleceń na wyjazdy w roli Tajemniczego Gościa. Prawie cały rok miałam zaplanowany już na początku stycznia.
Zapowiadał się naprawdę ciekawie.
Nagle wydarzyło się coś, czego nikt by się nie spodziewał. COVID-19.
To on zatrzymał cały świat, nasze życie. Uziemił nas w domach na wiele tygodni, a potem miesięcy. Strach i niepewność przed nieznanym nie pozwoliły nam normalnie funkcjonować, realizować naszych planów, nawet tych codziennych. Plany na wakacje stanęły pod znakiem zapytania. Każdego ranka dowiadywaliśmy się o sile, z jaką rozprzestrzenia się wirus. Miałam wrażenie, że uczestniczę w realizacji filmu katastroficznego. Gdzieś to już widziałam…
Została ogłoszona pandemia.
Na niebie zapanowała cisza. Charakterystyczny odgłos samolotów podchodzących do lądowania, który codziennie wywoływał uśmiech na mojej twarzy, kiedy zbierałam się rano do pracy albo kładłam się wieczorem spać, zastąpiła nieznośna cisza. Cisza, która napawała jeszcze większą niewiadomą i strachem o przyszłość. I smutek. Zaniepokojeni Klienci dzwonili do mnie po kilka razy dziennie. Chcieli usłyszeć słowa, że „wszystko będzie dobrze” i „państwa wakacje odbędą się zgodnie z planem”. Nie usłyszeli ich. Zgodnie z prawdą mówiłam, że musimy poczekać na rozwój wydarzeń, bo nikt nie wie, co będzie dalej.
Z dnia na dzień kolejne loty były anulowane, a rezerwacje Klientów przesuwane na późniejsze terminy. Ilość pracy w tym czasie zmusiła nas do wydłużenia godzin pracy w biurze. Każda anulowana rezerwacja wymagała sporo pracy i czasu. Im bliżej wakacji, tym więcej pojawiało się Klientów spragnionych wakacyjnego słońca i wypoczynku, którzy czekali otwarcie granic.
Tak minęły trzy miesiące…
Połowa czerwca przyniosła dobrą wiadomość
Pojawiły się pierwsze samoloty na niebie, a ja znowu słyszałam ten charakterystyczny i uwielbiany przeze mnie odgłos samolotowych silników. Biura podróży rozpoczęły pracę na najwyższych obrotach, związaną z organizacją najbliższych lotów. Zagraniczni kontrahenci informowali na bieżąco o zaleceniach, jakie wprowadzone zostały w danym kraju. Część naszych Klientów spragnionych południowego słońca i odpoczynku chciała lecieć pierwszym możliwym samolotem do Bułgarii lub do Grecji.
Stało się!
W końcu po prawie czterech miesiącach wystartowali nasi pierwsi Klienci do Grecji 🙂 Na drugi dzień otrzymałam od Nich SMS-a z wiadomością:
„Pani Karino, jest super! Jest tylko kilkanaście osób w hotelu. Obsługa troszczy się o nas i ciągle pyta czy czegoś nie potrzebujemy. Basen i plaża tylko dla nas. W końcu mamy spokój! Wymarzone wakacje 🙂 Pięknie dziękujemy!”
(Wiadomość opublikowana za zgodą autora).
To była wiadomość, która bardzo ucieszyła i mnie, i wszystkie osoby pracujące w naszym biurze. Kolejne loty, kolejne zwrotne, bardzo pozytywne wiadomości od zadowolonych Klientów, które wywoływały uśmiechy na wielu twarzach i napawały optymizmem. Pojawiła się nadzieja, że będzie lepiej…
W końcu wróciła normalność i zwykły dzień pracy, na który osoby pracujące w turystyce jak i osoby spragnione wyjazdów wakacyjnych czekały z utęsknieniem!
Ruszamy na wakacje!
Jesteśmy prawie na półmetku wakacji i ruch turystyczny nabiera rozpędu. Na stronach największych biur podróży możemy znaleźć sporo ciekawych ofert wyjazdów wakacyjnych. Coraz więcej osób, które z uwagi na pandemię jeszcze kilka tygodni temu brały pod uwagę jedynie wyjazd nad polskie morze, zachęcone pozytywnymi opiniami znajomych czy rodziny, decyduje się na wylot zagraniczny na wakacje do Grecji, Bułgarii czy do Hiszpanii.
W zeszłym tygodniu wróciłam z czterodniowego wyjazdu na Rodos (o tym w kolejnym wpisie). Sprawdziłam na własnej skórze, jak wygląda podróż w czasach pandemii. Wizytowałam hotele, które przyjmują już turystów z Polski. Jestem bardzo pozytywnie zaskoczona. Mamy środek sezonu, na miejscu nie widać dużego ruchu. Z jednej strony hotele są bardzo dobrze przygotowane i przestrzegają wprowadzonych zasad sanitarnych, ale w sposób, który nie jest dla nas uciążliwy. Chyba, że już się przyzwyczaiłam do przestrzegania zasad panujących w Polsce? 😉
Wiecie, co jest najpiękniejsze? Przez te kilka dni chyba ten grecki klimat i widoki pozwoliły zupełnie zapomnieć o pandemii, która opanowała cały świat. Wróciłam do pracy z nową energią i siłą do pracy i wiem, że będzie już tylko lepiej.
I Wam tego też życzę – odpoczynku jaki sobie wymarzycie – SIGA SIGA (w języku greckim: oznacza „zwolnij i żyj po swojemu”) 🙂
Artykuł sponsorowany